Szara strefa to zjawisko, które było, jest, ale czy będzie? Co tak właściwie oznacza? Według Polskiego Wydawnictwa Naukowego szara strefa to: „niezarejestrowana działalność gospodarcza lub działalność niezgodna z obowiązującymi przepisami; też: osoby lub firmy prowadzące taką działalność”. To najogólniej „wartość dodana w różnych rodzajach nierejestrowanej działalności, czyli wartość wpływów podatkowych, które powinny zasilić budżet państwa (zgodnie z przyjętymi przepisami) a rzeczywistą wartością uzyskanych dochodów podatkowych”.
Wielu pracodawców podejmuje więc szereg działań, także w czasach pandemii COVID-19, aby obejść prawo i np. płaci „pod stołem” swoim pracownikom, zatrudnia „na czarno” i to za najniższą krajową. Sęk w tym, że wykwalifikowany pracownik musi zarabiać, godnie i z poszanowaniem litery prawa, a pracodawca powinien stwarzać mu możliwości awansu zawodowego i płacowego oraz oferować pewne zabezpieczenie socjalne. Co jednak się dzieje, gdy podmiot zatrudniający celowo okrada państwo polskie, dążąc do nieopodatkowania swoich dochodów? Tutaj na straży porządku i bezpieczeństwa finansowego Polski stoi Krajowa Administracja Skarbowa. Jak jednak państwo polskie może uszczelnić system podatkowy i skutecznie egzekwować prawo wobec nieuczciwych przedsiębiorców?
Z badań zleconych przez firmę EY Polska (to światowy lider rynku usług profesjonalnych obejmujących usługi audytorskie, doradztwo podatkowe, biznesowe i transakcyjne), tylko w 2018 roku zjawisko szarej strefy stanowiło 10,8 % PKB Polski, czyli 229 mld zł. Gotówkowa szara strefa oscylowała na poziomie 9,9 % PKP, a niemonetarna szara strefa – 0,9 % PKB. Straty dla państwa z tytułu gotówkowej szarej strefy z tytułu utraconych dochodów z VAT i podatków dochodowych od działalności gospodarczej mogły wynieść między 38,4 a 48,8 mld zł (co stanowi między 1,82 % a 2,31 % PKP w 2018 r.).
Szara strefa wpływa na wszystkich
Na funkcjonowaniu szarej strefy tracą wszyscy uczestnicy życia gospodarczego: państwo polskie, zwykły Kowalski, jak i sam pracodawca. Kwestie, jakie bierze się pod uwagę, to nie tylko aspekt moralności, pozornego szybkiego i łatwego zysku, ale stwarzanie nieuczciwej konkurencji na rynku, bez rejestrów, by uniknąć wszelkich procedur administracyjnych. Nieopodatkowane dochody, także z nielegalnych źródeł, negatywnie wpływają na PKB, potęgują rozwój nieuczciwej konkurencji, co może skutkować np. wytwarzaniem towarów i usług dla konsumentów, które nie spełniają standardów ustalonych w przepisach prawa. Cierpią również sami pracownicy, którzy zatrudnieni „na czarno”, często podejmują się takiego rodzaju pracy, bo to jest ich jedyne źródło utrzymania. Decyzje o nielegalnym zatrudnianiu są szybkie, a skutkują jedynie szeregiem problemów. Pracownicy zatrudnieni „na dziko” nie są objęci systemem zabezpieczenia społecznego, czyli nie mogą liczyć np. na ubezpieczenia społeczne (m.in. ubezpieczenie chorobowe) lub np. na zasiłki (macierzyński, pogrzebowy, czy wyrównawczy). Okres pracy nie podlega oskładkowaniu przez ZUS, a podmiot zatrudniający nie odprowadza za pracownika na konto ZUS i Funduszu Pracy określonych sum z tytułu wypłacanego mu wynagrodzenia. Pracownik zatrudniony „na czarno” nie korzysta z praw pracowniczych, takich jak np.: prawo do urlopu, prawo do ubezpieczenia zdrowotnego i społecznego, prawo do odszkodowania z tytułu wypadku w pracy; nie może też liczyć na naliczenia należności do przyszłej emerytury.
Przyczyny funkcjonowania szarej strefy
Państwo polskie wcale nie ułatwia życia polskiemu obywatelowi. Przedsiębiorca, czy zwykły obywatel, czują się przytłoczeni skalą podatków, jakie muszą odprowadzać do budżetu państwa. Już na wstępie kłania się nadmierny fiskalizm, czyli polityka skarbowa państwa dążąca do osiągnięcia jak największych wpływów do budżetu z podatków i opłat od podatników. To zjawisko niestety generuje frustrację Polaków i powszechne przekonanie, że państwo szuka oszczędności w portfelu swoich obywateli. Trzeba jednak przyznać, że opłaty związane z prowadzeniem działalności, w tym opłaty administracyjne, niejednokrotnie poważnie uderzają w kondycję finansową wielu przedsiębiorstw. Niestety im wyższe są koszty związane z prowadzeniem firmy, również z zatrudnianiem pracowników, tym częściej spychają właścicieli firm w przepaść szarej strefy.
Pracodawcy chcą ograniczać, a niektórzy wręcz unikać płacenia podatków, których kumulację serwuje nam państwo polskie. Od ich wielości i różnorodności można dostać zawrotów głowy. Wyróżniamy podatki pośrednie (wliczone w cenę dóbr i usług), czyli podatek od towarów i usług – VAT (stawki VAT wynoszą 23%, 8% i 5%), podatek akcyzowy, czy podatek od gier, jak i podatki bezpośrednie (są nakładane na obywateli, a z których należy się rozliczyć), jak np.: podatek dochodowy od osób fizycznych – PIT, podatek dochodowy od osób prawnych – CIT, podatek od nieruchomości, podatek od spadków i darowizn, podatek od czynności cywilnoprawnych – PCC, podatek od środków transportowych, podatek leśny, podatek rolny, zryczałtowany podatek od wartości sprzedanej produkcji tzw. podatek od produkcji okrętowej, podatek tonażowy, podatek od wydobycia niektórych kopalin.
Skomplikowany system podatkowy, czyli wielość i różne stawki podatkowe (VAT i podatek akcyzowy), często niejasne i niejednoznaczne przepisy związane z działalnością gospodarczą, trudności w interpretacji zapisów w Kodeksie Pracy związane z zasadami pracowniczymi, ciągłe kontrole państwowych instytucji w wielu firmach, czy brak myślenia perspektywicznego – o swojej przyszłości i emeryturze, a tylko nastawienie na zarabianie „tu i teraz” generują problemy i spychają działania do szarej strefy. Tutaj w parze idą również niewykształceni urzędnicy, kłopoty z rozliczeniami, a także brak egzekwowania prawa i co najgorsze – w pewnych grupach – przyzwolenie na takie „nieczyste interesy”.
Pracownicy z Ukrainy w szarej strefie
Obcokrajowcy w szarej strefie to częste zjawisko w naszym kraju. W Polsce wciąż pokutuje przeświadczenie, że pracownicy ze Wschodu, np. z Ukrainy, Mołdawii, Rosji, Gruzji są tanią siłą roboczą i że podejmą się każdej pracy, byleby tylko osiąść w naszym kraju. Cudzoziemcy przyjeżdżają do Polski nie tylko na krótki okres czasu – od 1 do 3 miesięcy. Najczęściej ich pobyt trwa pół roku lub 12 miesięcy. Jeśli obcokrajowcy posiadają już rezydenturę polską, to mogą rozliczać się jak Polacy. Wówczas płacą podatki w Polsce, więc oni także zasilają budżet państwa polskiego. Gdy pracodawca proponuje im zatrudnienie „na dziko” i nie chce odprowadzać za nich składek na ubezpieczenie społeczne i innych podatków, to może i taki pracownik ze Wschodu otrzyma większą wypłatę „na rękę” niż w przypadku, gdyby miał z wynagrodzenia potrącane składki. Czy jednak tak być powinno?
Co stanie się, gdy podmiot zatrudniający celowo nie wykaże zatrudnienia obcokrajowców? Czy właściciele polskich firm celowo zaniżają stawki na rynku pracy za wynajem fachowców zza wschodniej granicy? Ile mogą wynosić straty Skarbu Państwa z tytułu zatrudnienia „na czarno” chociażby jednego fachowca z Ukrainy w skali miesiąca, czy roku?
Dla przykładu firma działająca w formalnej sferze gospodarki zaproponuje cudzoziemcowi – tokarzowi stawkę 16 zł „na rękę” za 1 przepracowaną roboczogodzinę. Firma zatrudniająca Ukraińca poniesie całkowity koszt wynagrodzenia pracownika rzędu 26,07 zł, wliczając w to: podatek i ubezpieczenie zdrowotne (są po stronie pracownika), ubezpieczenie społeczne (zarówno po stronie pracownika, jak i pracodawcy) oraz ubezpieczenie na Fundusz Pracy i FGŚP – Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (są po stronie pracodawcy). Pracownik z Ukrainy za np. 200 przepracowanych godzin (zakładamy, że pracuje cały miesiąc) zarobi 4355,36 zł brutto, tj. 3200 zł netto. Koszty związane z samym zatrudnieniem po stronie pracodawcy mogą sięgać miesięcznie nawet 5247,34 zł. Zakładając, że tylko sam podatek od każdej 1 roboczogodziny wyliczono na kwotę 1 zł, to za cały miesiąc podatek wyniesie nam 220 zł. O taką kwotę pracodawca co miesiąc zasili budżet państwa polskiego. Tak rozliczy się przedsiębiorca w formalnej sferze gospodarki.
Sztuczne zaniżanie stawek i ukrywanie zatrudnienia
Tymczasem w nielegalnej sferze gospodarki pracodawca będzie oszukiwać Skarb Państwa na dwa sposoby: albo przez celowe zaniżanie stawek (tabelka nr 1), albo przez niewykazywanie zatrudnienia pracownika.
Tabelka nr 1:
1 roboczogodzina | legalna sfera gospodarki | szara strefa |
stawka netto proponowana pracownikowi | 16 zł | 16 zł |
całkowity koszt wynagrodzenia pracownika | 26,07 zł
(16 zł netto + ZUS + podatek) |
22 zł
(13,99 zł netto + ZUS + podatek) |
marża | 1 zł | 1 zł |
stawka zaproponowana kontrahentowi | 27,07 zł | 23 zł |
Jak wygląda zjawisko zaniżania stawek? Do obliczeń przyjmujemy wysokość marży 1 zł. Na początek pracodawca oferuje obcokrajowcowi – tokarzowi kwotę np. 16 zł „na rękę” za 1 przepracowaną roboczogodzinę. Ostatecznie wysokość stawki, jaką agencja pracy tymczasowej powinna zaproponować kontrahentowi, powinna wynosić co najmniej 27,07 zł netto do zafakturowania, aby móc zamknąć się w kosztach (jak podmiot zatrudniający ujęty powyżej, z legalnej sfery gospodarki). Są jednak agencje, które wychodzą z założenia, że możliwie najtańsza oferta będzie najbardziej atrakcyjna, więc proponują np. kwotę 23 zł netto do zafakturowania, jako ostateczną cenę 1 roboczogodziny. Aby jednak firma mogła zamknąć się w kosztach, musiałaby oferować stawkę 13,99 zł netto pracownikowi! Czy to możliwe? Czy taka kalkulacja może mieć sens i jest zgodna z prawem? Z czym może się wiązać takie sztuczne zaniżanie stawek? Przecież pracodawca, jeśli prowadzi biznes legalnie, musiałby ponieść całkowity koszt wynagrodzenia pracownika rzędu 22 zł, wliczając w to podatek i ZUS, a kontrahentowi wskazać stawkę 23 zł, wliczając w to również koszty związane z utrzymaniem pracownika (m.in.: transport, ubranie, obsługa koordynatora, obsługa kadrowo-płacowa). Czy takie rozliczenia mogą być w tym konkretnym przypadku prawidłowe? Liczby przecież nie mogą kłamać, a wszystkie wyliczenia muszą mieć swoje uzasadnienie i wynikać z poszczególnych składowych. Nie można więc legalnie dokonać rozliczeń, bazując na takiej niskiej stawce, jak np. kwota 23 zł!
Będzie więc jasne, że ten konkretny przedsiębiorca działa poza prawem i nie odprowadza żadnego podatku, czy składek ZUS za swojego pracownika. Czy taki pracodawca może nie mieć świadomości, co złego czyni? Czy taki pracodawca nie ma świadomości, że okrada polską gospodarkę? Czy działa celowo, czy jest tego nieświadomy? Może taka najniższa oferta wyda się potencjalnemu klientowi nawet na pozór atrakcyjna, ale po dokładnym jej rozliczeniu na składowe okaże się, że po prostu nie ma racji bytu! Ciekawe, czy wówczas taki pracodawca będzie miał świadomość, że jego firma jest współodpowiedzialna za celowe niszczenie polskiej gospodarki. Na dłuższą metę taka firma zniechęci tylko do współpracy potencjalnych kontrahentów.
Jest jeszcze druga kwestia, czyli celowe ukrywanie zatrudnienia pracownika / pracowników. Wyobraźmy sobie, że konkurencja zatrudni „na czarno” tokarza z Ukrainy i np. zamiast stawki 16 zł netto za 1 roboczogodzinę zaproponuje mu kwotę 17 zł „na rękę” (czyli tylko o 1 zł więcej niż w przypadku legalnego zatrudnienia). Pracownik za 200 godzin w miesiącu otrzyma wynagrodzenie 3400 zł netto (czyli o 200 zł więcej niż jego kolega po fachu). Może i zarobi więcej, ale nie będzie miał odprowadzanych żadnych składek na ubezpieczenie, nie pójdzie do lekarza i w razie wypadku w pracy nie będzie mógł liczyć na wypłatę odszkodowania. Tymczasem pracodawca nie wykaże przed organami skarbowymi, że w ogóle zatrudnił takiego tokarza z Ukrainy. Gdyby zatrudnił go legalnie, musiałby wydać na pracownika nawet 6000 zł tylko za 1 miesiąc, wliczając w to całkowity koszt wynagrodzenia pracownika (podatek i ZUS) oraz koszty związane z utrzymaniem pracownika (m.in.: transport, ubranie, obsługa koordynatora, obsługa kadrowo-płacowa). To będzie jednak źródło dochodu niewykazanego, który nie będzie figurować w żadnych oficjalnych dokumentach. Pracownik dostanie pieniądze w gotówce, więc po nielegalnym zatrudnieniu nie będzie żadnego śladu. W tym konkretnym przypadku za miesiąc pracy zostanie naliczony podatek dochodowy w wysokości 234 zł, więc podmiot zatrudniający tokarza z Ukrainy właśnie taką kwotą powinien zasilić budżet państwa. Jeśli tego nie zrobi, to w skali roku państwo polskie w tym konkretnym przypadku straci 2808 zł. Gdy nieuczciwy pracodawca zatrudni np. 5 tokarzy, a każdemu zaproponuje pracę w wysokości 200 roboczogodzin w skali miesiąca za stawkę 17 zł netto, to wówczas nie odprowadzi do Skarbu Państwa ponad 14000 zł! Czy to nie jest okradanie państwa? Czy za takie przestępcze działanie w równej mierze nie ponosi odpowiedzialności zarówno pracodawca, jak i pracownik? Czy na polskim rynku funkcjonują firmy wynajmujące pracowników ze Wschodu w taki właśnie nieuczciwy sposób? Niestety przykłady znajdziemy na własnym podwórku…
Na szczęście są również i takie centra pracy tymczasowej, których wartością nadrzędną jest uczciwość i przejrzyste formy współpracy oraz rozliczania się z obcokrajowcami. Przykładem takiej firmy jest Pajmon CPT sp. z o. o. z Rybnika, która stoi na straży porządku i prawa, a co najważniejsze – dba o zatrudnianych pracowników zza wschodniej granicy.
Płacimy wynagrodzenia planowo i rozliczamy się terminowo z organami skarbowymi. Nasze działania są transparentne i zgodne z prawem. Na życzenie Klienta zapewniamy rekrutację, pomoc naszych koordynatorów w tłumaczeniach i we wdrażaniu się do pracy nowego pracownika. Oferujemy zakwaterowanie i pomoc na każdym etapie zatrudnienia. Rozwiewamy wszelkie wątpliwości, jeśli pojawią się u pracodawców
– mówi Katarzyna Kruczała, Wiceprezes Pajmon CPT.
Gdzie funkcjonuje szara strefa?
Szara strefa funkcjonuje w naszym życiu społecznym niemal w każdej branży. Zatrudnianie obcokrajowców „na czarno” wciąż odbija się czkawką np. w rolnictwie. Ludzie brani z łapanki do pracy sezonowej, pracujący po kilkanaście godzin dziennie i bez żadnych umów, są wciąż łakomym kąskiem dla wielu właścicieli gospodarstw, podobnie jak budowlańcy zza wschodniej granicy, zatrudniani nielegalnie na krótkie kontrakty, którzy wypełniają tylko luki w zespole. Nie inaczej rzecz ma się w handlu, głównie ulicznym – na targowiskach, przy cmentarzach, czy na plaży. Tutaj też obroty wielu przedsiębiorców nie są księgowane. Do pracy wysyłają młodych lub osoby, które chcą byle tylko zarobić.
Nielegalne interesy podejmują również osoby świadczące usługi transportowe, wykonujące naprawy samochodów, czy zakłady fryzjerskie (zdarzają się punkty, których właściciele nadal nie posiadają terminali płatniczych!), a także środowisko księgowych. Zmorą są również nielicencjonowane przewozy osób, w tym firmy świadczące przeprowadzki oraz grupa ludzi, która chce sobie okresowo dorobić, wykonując prace domowe albo opiekując się dziećmi i osobami starszymi lub prowadząc działalność w gospodarstwach domowych na własny użytek. Należy też wspomnieć o obywatelach, którzy udzielają korepetycji na szeroką skalę, a których znaczny dochód miesięczny stanowi właśnie taka forma nauczania.
Z jednej strony w czasie pandemii COVID-19 utworzyły się wyspecjalizowane grupy przestępcze, które wykorzystały dogodny moment i postawiły np. na nielegalną produkcję środkami dezynfekującymi. Z drugiej jednak strony – i to ciekawe – pandemia COVID-19 pokazała, że zmniejsza się zasięg szarej strefy, która wywiera istotny wpływ na tworzenie produktu krajowego brutto (PKB).
Jak ograniczyć zjawisko szarej strefy?
Aby ograniczyć zjawisko szarej strefy, należy podjąć działania wielotorowe i na wielu płaszczyznach. Polityka państwa polskiego powinna przede wszystkim zmierzać w kierunku upraszczania systemu podatkowego w naszym kraju i redukować obciążenia fiskalne. Dobrym rozwiązaniem jest promocja obrotu bezgotówkowego, czyli rozliczenia pieniężne, które pozostawiają trwały ślad w dokumentacji firm, przelewach bankowych, wszelkich rejestrach, do których mają wgląd organy skarbowe. Dlatego tak bardzo są dzisiaj promowane m.in. zbliżeniowe karty płatnicze, czy transakcje on-line. Należy oczywiście zadbać o ściągalność podatków, bo zwiększają dochody państwa. Przy okazji trzeba spojrzeć na sytuację społeczną pracowników, których byt zależy od posiadania pracy. Ważny jest również aspekt doszkalania się urzędników, których wysokie stanowiska nie zawsze idą w parze z wiedzą i kompetencją. Istotna jest także przejrzystość obowiązujących przepisów na rynku pracy, konkurencyjność wśród firm, generowanie wielu ofert pracy i promocja legalnego zatrudnienia.
Chcesz legalnie zatrudniać pracowników zza wschodniej granicy? Zgłoś się do Pajmon CPT sp. z o.o. z siedzibą w Rybniku, ul. Wodzisławska 71. Skontaktuj się z Moniką Cieślik, Asystentką Biura Zarządu, Fakturzystką z Pajmon CPT, tel.: 790 570 880, e- mail: monika.cieslik@pajmon.com.pl