Chyba w końcu doczekamy się jednej ustawy regulującej zatrudnianie obcokrajowców.
Prace wciąż trwają, ale jestem dobrej myśli, bo zmiany idą w dobrym kierunku. I liczę, że przyczynią się do ułatwienia i przyspieszenia procedur dotyczących zatrudniania obcokrajowców na stanowiska, na które nie możemy zatrudnić obywateli polskich.
Dlaczego nie możemy? Ten temat wraca jak bumerang. Nie możemy, bo nie ma chętnych, nie ma specjalistów, nie ma rąk do pracy.
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej skierowało do konsultacji publicznych projekt ustawy regulującej i usprawniającej procedury związane z legalizacją powierzenia pracy obcokrajowcom.
Dotychczas każdy przedsiębiorca planujący zatrudnić obcokrajowca na podstawie zezwolenia wydawanego przez Urząd Wojewódzki na stanowiska typowo produkcyjne musiał zacząć od uzyskania z Powiatowego Urzędu Pracy informacji starosty. Wymóg ten był podyktowany troską o obywateli polskich, którzy są zarejestrowani jako osoby poszukujące pracy. Dzięki tej procedurze miało zostać ograniczone zastępowanie polskich obywateli zagraniczną siłą roboczą, a Urzędy Pracy mogły zweryfikować, czy w rejestrach osób bezrobotnych lub poszukujących pracy znajdują się osoby o odpowiednich kwalifikacjach.
Pomysł dobry, jednak realizacja dużo gorsza.
W efekcie często marnowano czas zarówno urzędników jak i przedsiębiorców. W znaczącej większości dokumenty, jakie otrzymywał przedsiębiorca z Urzędu Pracy w odpowiedzi na swój wniosek, potwierdzały brak w rejestrach właściwych kandydatów, a okres oczekiwania na nie mógł wynosić nawet 30 dni.
Jeżeli jednak UP zaproponował kandydatów na poszukiwane stanowiska, przedsiębiorca musiał przeprowadzić proces rekrutacji. Niestety, znaczna część osób zarejestrowanych w urzędach nie jest zainteresowana podjęciem żadnej pracy.
Brak potencjalnych polskich pracowników to jedna strona medalu. Drugą kwestią jest biurokracja. W chwili obecnej przedsiębiorca chcący zatrudnić np. 100 osób na identyczne stanowiska musi złożyć wniosek, w którym należy podać szczegółowe informacje dotyczące wymagań i zakresu pracy.
Jeżeli urząd nie ma w bazie osób o wymaganych kompetencjach, Starosta jest zobowiązany do wystawienia 100 informacji starosty o braku możliwości skierowania do pracy zarejestrowanych obywateli polskich.
Brzmi absurdalnie? Owszem, ale takie są przepisy!
Na szczęście w projekcie nowej ustawy tzw. testu rynku pracy już nie będzie. Dzięki tej zmianie przedsiębiorca chcący zatrudnić obcokrajowców nie będzie miał obowiązku załączania do wniosku składanego w Urzędzie Wojewódzkim zaświadczenia o braku możliwości zaspokojenia potrzeb kadrowych przez osoby zarejestrowane w UP.
Czy ta zmiana ma sens? Czy wpłynie na poprawę obecnej sytuacji na naszym rynku pracy?
Moim zdaniem tak, z pewnością skrócony czas procedowania pozwoli utrzymać ciągłość produkcji w wielu firmach, a to wyjątkowo istotna kwestia dla całej gospodarki.