PAJMON CPT

Jak to jest z tą edukacją? Czy edukacja daje dzieciom i młodzieży to, czego potrzebują? Czy my jako dorośli, sprawdzamy się w tym obszarze?

biurko z krzesłem znajdujące się na torowisku

Zanim spróbuję odpowiedzieć na to pytanie, muszę poczynić pewne założenia i pewne uproszczenia.

Szkoła teoretycznie ma przygotować dzieci do łatwiejszego startu w dorosłe życie.

Teoretycznie.

A praktycznie?

Praktycznie mam mnóstwo pytań do tych, którzy tworzą system edukacyjny w Polsce.

Jak skostniały system nauczania ma nauczyć tego, co osobiście uważam za najważniejsze, czyli umiejętności krytycznego myślenia, refleksji i współpracy w grupie? Jak system, którego korzenie tkwią jeszcze w XIX wieku, kiedy szkoły miały przygotowywać niewyedukowane masy do pracy w przemyśle ma poszerzać horyzonty dzisiejszych młodych ludzi i zachęcać ich do szukania odpowiedzi i rozwiązań obecnych problemów?

Jak niedofinansowane szkoły i niskie zarobki nauczycieli mają się przełożyć na wysoką jakość nauczania? Czy nas – rodziców, nie powinno martwić to, że bezrefleksyjnie oddajemy systemowi edukacyjnemu nasze największe skarby licząc, że dostaną dawkę wiedzy pozwalającą na łatwy start w dorosłe i zawodowe życie?

Skąd dzisiejsi nauczyciele mają wiedzieć, jaka wiedza przyda się za 5 czy 10 lat? Jak dzisiejsi nauczyciele mają wesprzeć uczniów w wejściu na rynek pracy, skoro niewiele lub nic nie wiedzą na temat biznesu i przedsiębiorczości.

Największym atutem obecnego systemu edukacyjnego jest socjalizacja dzieci i młodzieży. Dzięki temu, że przebywają w grupach, uczą się jak nawiązywać relacje, rozwiązywać problemy, ale wszystko to robią na wyczucie i poza procesem edukacyjnym. Nikt im w tym nie pomaga. Patrząc na problemy emocjonalne naszych pociech, psycholodzy i pedagodzy szkolni też nie wiedzą jak sobie z tym wszystkim poradzić.

Szkoła w obecnej formie próbuje formować zamiast poszerzać horyzonty. Młodzi ludzie mają zmieniać nasz świat na lepszy, a nie powielać nasze błędy.

Wśród moich pracowników są rodziny z Ukrainy. Wiem, jak dzieci z tych rodzin mają trudno. Moje drobne działania, którymi je wspieram nie przekładają się niestety na systemowe rozwiązania. Ukraińskie rodziny, a szczególnie dzieci, powinny się szybko wpasować w nowy system, który na zmiany reaguje bardzo opornie. Mam wrażenie, że marnujemy niepowtarzalną szansę na integrację dwóch narodów bez martyrologicznej otoczki.

Wszyscy znawcy biznesu mówią już od dawna, że biznes powinien być elastyczny i zwinny, że na zmiany powinien reagować szybko, że powinien wykorzystywać pojawiające się szanse. Szkoda, że szkoły takiej zwinności i elastyczności nie uczą.

Czy edukacja daje dzieciom to czego potrzebują? Mam wrażenie, że nie. Dzieci biorą na wyczucie z naszego dorosłego świata to, co podpatrzą u nas. Edukacja w tym procesie płynie gdzieś obok. Jakby była trochę nierzeczywista i oderwana od naszego życia.

Czy my jako dorośli się sprawdzamy?

Patrząc na kolejne wojny i wojenki to mam wrażenie, że bardziej dajemy się manipulować i prowadzić innym, zamiast wykorzystywać nasze potencjały.