PAJMON CPT

Ukraińcy szturmują polski rynek pracy i… ratują pszczoły

Andrzej Żylak

Jak mocno pandemia COVID-19 uderzyła w firmy zrzeszone w Izbie Przemysłowo-Handlowej Rybnickiego Okręgu Przemysłowego?

Pandemia COVID-19 każdemu w jakimś stopniu dała się we znaki. Wszystkie branże, które związane są z utrzymaniem produkcji oraz firmy usługowe np. gastronomiczne, nadal borykają się z problemami związanymi chociażby z zamówieniami, otrzymywaniem i dostarczaniem wyrobów. Te przedsiębiorstwa z jednych kontraktów musiały zrezygnować, w innych odmówić np. zakupów. To powszechny problem na rynku. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jak aktualnie funkcjonują firmy, w które najbardziej uderzyła pandemia. Nikt z tych przedsiębiorstw nie chce tak naprawdę powiedzieć, jak radzi sobie w czasie kryzysu. Ten fakt wynika z prozaicznej przyczyny. Mało kto chce ujawniać swoje rezerwy, które posiadał, czy nadal posiada. Słyszymy o okresowych zastojach w inwestycjach. Z drugiej jednak strony np. firmy deweloperskie wciąż posiadają swój rynek zbytu. Budownictwo mieszkaniowe nadal rozwija się, a ceny mieszkań idą w górę. Jest zapotrzebowanie na tego rodzaju inwestycje. Jednak w dobie kryzysu, z jakim obecnie walczymy, głębszy problem leży w samej kwestii rekrutowania pracowników.

Czy dzisiaj brakuje rąk do pracy, wykwalifikowanych specjalistów? Obecnie coraz częściej cudzoziemcy znajdują u nas pracę.

Tutaj już nie chodzi o brak miejsc pracy, bo one są. Po pierwsze: pokoleniowo pewne rzeczy się zmieniają. Firmy nie chcą już zatrudniać np. emerytów. Dzisiaj firmy stawiają na zatrudnianie młodszych pracowników, ale z doświadczeniem, odpowiednimi kwalifikacjami, także technicznymi, w tym z szeroko pojętych dziedzin np. robotyki, czy automatyki. To obywatele państw, w których edukacja stoi na wysokim poziomie i generuje wielu specjalistów. Minęło kilka lat i rynek pracy rzeczywiście się zmienił. Unia Europejska przygotowała przepisy umożliwiające zatrudnienie pracowników spoza UE między innymi z Nepalu czy Indii. Coraz bardziej obserwujemy, że pracownicy ze Wschodu bardzo wspierają polskie zakłady pracy. Dzisiaj obywatele Ukrainy, czy Białorusi zasilają rynek pracy tymczasowej w Polsce i są bardzo wartościową kadrą. Zauważam, odwiedzając np. lokale z moimi gośćmi w różnych zakątkach Polski, że obsługa tam posiada wyraźny akcent wschodni. Musimy się jednak liczyć z tym, że prędzej czy później polski rynek zostanie jeszcze bardziej wypełniony pracownikami zza wschodniej granicy. Zobaczymy też, czy będzie to na krótsze, czy dłuższe okresy zatrudnienia. Wszystko będzie zależeć nie tylko od odpowiednich warunków finansowych, ale będą się liczyć dla nich też inne korzyści np. socjalne. Zarobki są ważne, rozłąka z bliskimi jest psychologicznie trudna, więc warto w naszym kraju pomyśleć o asymilacji cudzoziemców jeszcze m.in. poprzez zagwarantowanie im dodatkowych benefitów. Program „Rodzina 500 plus” wspiera już nie tylko polskie rodziny, ale i np. dzieci obcokrajowców pracujących i mieszkających w Polsce. To dobry kierunek działań.

Czy w najbliższych latach zwiększy się w Polsce zatrudnianie obywateli ze Wschodu na kontrakty tymczasowe?

Polska coraz bardziej otwiera się na stronę wschodnią. Tego procesu już nie zatrzymamy. Musimy tylko zastanowić się, czy u naszych sąsiadów znajdziemy pracowników w specjalistycznych zawodach. Poszukiwani są fachowcy o wysokich kwalifikacjach. Świat idzie naprzód w zastraszającym tempie. Jeśli jakiś specjalista z obsługi chociażby obrabiarek kończył szkołę zawodową, czy technikum 20 lat temu, to dzisiaj musi stale się dokształcać. Obecnie maszyny są inne, technologia jest na wyższym poziomie. Urządzenia dzisiaj, a dwie dekady temu – to są dwa różne światy. Wiedza jest w cenie.

Nie tylko specjaliści ze Wschodu są poszukiwani, ale też np. pracownicy produkcyjni, z doświadczeniem na linii produkcyjnej, z mniejszymi kwalifikacjami.

Przedsiębiorstwa m.in. zrzeszone w Izbie Przemysłowo-Handlowej Rybnickiego Okręgu Przemysłowego, ale też te z całej Polski, korzystają z takich firm, jak Pajmon CPT. To pokazuje, że jest zapotrzebowanie i na specjalistów z wysokimi umiejętnościami, i na pracowników produkcyjnych. Co prawda czasem pojawiają się wątpliwości, co do kwalifikacji pracowników ze Wschodu – to jest zrozumiałe. Jednak firmy takie, jak Państwa po pierwsze: weryfikują ich umiejętności, a po drugie: takich pracowników można przyuczyć do zawodu, jeśli posiadają już wiedzę w tym zakresie. Co prawda, na Ukrainie mogą być stosowane różne technologie, mogą być używane inne specjalistyczne maszyny, może automatyzacja postępuje wolniej, ale nie zawsze tak jest. Niemniej jednak, i tak sąsiedzi zza wschodniej granicy podejmują zatrudnienie w naszym kraju. Taki pracownik ze Wschodu musi jednak poważnie się zastanowić, czy opłaca mu się przyjeżdżać do Polski, aby wykonywać bardzo proste prace, czy chce podszkalać swoje umiejętności. Cieszę się, że np. Rybnickie Centrum Edukacji Zawodowej prowadzi szkolenia z obsługi i programowania obrabiarek sterowanych numerycznie CNC: tokarek i frezarek. Ogromny wzrost wykorzystania obrabiarek CNC wymusza więc konieczność kształcenia wykwalifikowanych pracowników, którzy potrafią obsługiwać i programować takie specjalistyczne maszyny. Po szkoleniach kursanci otrzymują określone materiały szkoleniowe, stosowne certyfikaty. Chciałbym jeszcze nadmienić, że jakieś dwa miesiące temu byłem w jednej z katowickiej firm, która zakupiła osiem robotów, które z jednej strony pozwoliły odciążyć z pracy ponad 30 pracowników, a z drugiej – wymusiły konieczność zatrudnienia ludzi z większym zasobem wiedzy i technicznymi umiejętnościami.

Co najbardziej motywuje do pracy pracowników ze Wschodu? Czy będzie na nich jeszcze większe zapotrzebowanie po ustaniu pandemii COVID-19?

Pracownicy ze Wschodu chcą dużo pracować i dobrze zarabiać. Trudno powiedzieć jednak, jakie będzie zapotrzebowanie na pracowników tymczasowych i w jakich branżach. Mamy wiosnę, państwo sukcesywnie znosi różne obostrzenia, ruszają kolejne kontrakty. Coraz bardziej pokazują się deweloperzy, rozkręca się też np. budowlanka. Jak będzie w usługach, czy w gastronomii? Mam nadzieję, że te branże trochę się odbiją i w końcu zaczną zarabiać. Długo na to czekają.

Pracownicy z Ukrainy chcą dużo pracować, ale mają też świetne pomysły. To od nich wyszła np. akcja #PajmondlaPlanety, w ramach której Pajmon CPT w maju tego roku posadził łąki kwietne i pomógł pszczołom. Ruszył też #BeeChallenge, w ramach którego Pajmon CPT nominuje firmy – ich przedstawicieli lub osoby prywatne do włączenia się do naszej akcji. Wyzwanie polega na publikacji w swoich mediach społecznościowych zdjęcia w stylizacji nawiązującej do pszczół – barwy czarno-żółte lub nawiązującej do kwiatów – barwy różnokolorowe. Wystarczy na fotografii pokazać jakiś element garderoby: koszulę, apaszkę, czy krawat lub broszkę w barwach naszej akcji. Nikogo nie chcemy przebierać. Liczy się cel, szczytny de facto. Chcemy zwracać uwagę na potrzebę sadzenia roślin miododajnych i ratowania ginącej populacji pszczół.

Każdy taki event jest świetny, jeśli ma szczytny cel. Tutaj nie chodzi tylko o wartość materialną, ale o samą chęć pomagania. Warto wspierać takie inicjatywy. Każda taka akcja przyniesie pozytywny oddźwięk. Nagłaśniając ją w sposób umiejętny i ogłaszając, że to pomysł Ukraińców, budujemy ich pozytywny wizerunek w polskim społeczeństwie. Z tego powodu podprogramowo czujemy jeszcze większą wewnętrzną, genetyczną więź. Takimi akcjami trzeba zarażać innych i o nich mówić głośno. Jako rybnicka Izba, i sam prowadząc konto na Instagramie @pastelowaelegancja, chętnie weźmiemy udział w #BeeChallenge.